Czytacie tekst o wystawie twórczości Arkadiusa. Skoro o wystawie, to nie o Parczewie, plotkach i historii upadku wielkiej gwiazdy. Celowo pomijam nazwiska celebrytek (choć są naprawdę imponujące), imprezy w warszawskiej Utopii, znajomych i znajomych znajomych Arka. Najistotniejsze są przecież kolekcje, obiekty i idee, które za nimi stały. Historia Arkadiusa trwa. Czekajmy więc cierpliwie na jego czwarte odrodzenie.

 

 

Wystawa. Trzecie odrodzenie

Mija trzeci tydzień od otwarcia wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje” w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Jest piątek, tuż po trzynastej. To będzie moja czwarta wizyta u Arka. W kasie kolejka. Trzeba poczekać, żeby kupić bilet. Dość niecodzienna sytuacja, przynajmniej w Polsce. Nikogo nie dziwi czekanie na wejście na wystawę Diora w Paryżu. Ale Polacy i moda? Zaskakujące.


Wystawa zajmuje dwa piętra budynku D. To tu odbywa się Międzynarodowe Triennale Tkaniny, tu prezentuje się najważniejsze wystawy czasowe. Dokładnie w tym samym miejscu, sześć lat temu, gościł tu Jerzy Antkowiak i Moda Polska. Tym razem, w postindustrialną architekturę Centralnego Muzeum Włókiennictwa, kurator wystawy, Marcin Różyc, wraz z projektantką przestrzeni ekspozycji, Zuzą Golińską, wpisują bryłę katedry romańskiej. Główna nawa jest centralną osią opowieści o artyście, z otwierającą sylwetką krwawiącego gołębia pokoju i dominującym, niczym krucyfiks w kościele, ikonicznym portretem Arka, trzymającego swoją odciętą głowę. Nawiązanie do architektury sakralnej wydaje się być zupełnie naturalne. Arkadius wykorzystuje w swoich pracach motywy religijne równie często jak te zaczerpnięte z przyrody i polityki. Ścianki oddzielające symbolicznie nawy są ażurowe. Można przez nie przechodzić i samodzielnie wytyczać kierunek zwiedzania wystawy. Arkadowe przejścia budzą też nawiązania do renesansowych pałaców. Czy jesteśmy w willi projektanta, w której, zamiast kolekcji rzeźb i intymnego zbioru bibelotów i portretów dostajemy obraz jego przemyśleń i komentarzy zamkniętych w formy ubioru?

 

       Czerwień przynależy już do rebeliantów. Wśród nich prym wiedzie Arkadius, wykorzystujący krwisty odcień do budowania narracji pokazów i symbolicznego wpisywania treści w formę ubioru

 

 

Przestrzeń pulsuje polskością. Wszystko jest biało-czerwone. To ulubione zestawienie Arkadiusa, obecne prawie we wszystkich kolekcjach, które wyszły spod jego ręki. Biel występuje też najczęściej na wybiegach w czasie, kiedy Weremczuk działa. Alexander McQueen, zarówno w swojej marce, jak i w Givenchy, Hussein Chalayan i John Galliano budują sekwencje sezonów bazując właśnie na śnieżnych odcieniach szyfonów, skór naturalnych i futer. Czerwień przynależy już do rebeliantów. Wśród nich prym wiedzie Arkadius, wykorzystujący krwisty odcień do budowania narracji pokazów i symbolicznego wpisywania treści w formę ubioru. Ta energetyczna, wibrująca czerwień jest tłem wystawy w CMWł. Wyoblone podesty i ściany dzielące chronologicznie opowieść o projektancie, smagają oko poziomem nasycenia. Przypominają, że jesteśmy w świątyni Arka.

 

 

                                                      Widok wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”, fot. Błażej Pindor
                                                                 
                                                          
                                                                                                                 
                                                                                                                     

Ashes to ashes. P-iFashion. Drugie odrodzenie

Wystawę odwiedźcie przynajmniej dwukrotnie. Raz, by przejść przez nią w sposób, w jaki życzy sobie kurator, chronologicznie ustawiając poszczególne obiekty z kolejnych kolekcji Weremczuka. Za drugim razem zacznijcie od drugiego piętra, od niewielkiego telewizora z krótkim nagraniem, na którym widać wnętrze kontenera, w którym przechowywane były kolekcje i materiały marki. Rozpadające się, zawilgocone kartony, wypchane bazarowe torby, pomięte gazety i katalogi powodują, że ścisk w gardle narasta. Prace okrzykniętego geniuszem artysty niszczeją w najbardziej ludzki, przyziemny, odarty z mistycyzmu i blichtru sposób. Obok składowiska płonie ognisko, w którym znikają dzieła Arka. W tle słychać jego głos, powtarzający ashes to ashes. W kontekście nagrania zmienia się percepcja całej wystawy, która mogłaby nie dojść do skutku. Wiara kilku osób w geniusz Weremczuka, połączona z mozolną pracą konserwatorów CMWł, przywróciła obiekty Arka ponownie do życia. Na własne oczy widziałem, jak panie z działu konserwacji obszywały pod lupą prujące się i rozpadające, luźno tkane żakardowe tkaniny z kolekcji „Urban orchid” na sezon jesień/zima 2003. Dzięki pracy wielu osób wszystkie elementy z kolekcji wyglądają jak nowe. Białe, naturalne skóry licowe lśnią, wełniane twille i płótna wciąż prezentują się doskonale, a cienkie, bawełniane dzianiny mogą ponownie zawisnąć w butiku projektanta, gdyby tylko taki butik istniał. Próba wskrzeszenia marki zamyka ekspozycję w muzeum. Dwa męskie manekiny prezentują uszyte z dzianiny dresowej bluzy i spodnie, całe pokryte nekrologami. W 2015 roku Arkadius uśmierca się. Ogłasza powstanie kolektywu P-iFashion (Politically incorrect fashion), w ramach którego powstają dwie kolekcje: jedna - niewidzialna, druga - żegnająca dotychczasowego Areczka. Na pierwszy rzut oka całość wydaje się być obca w stosunku do tego, z czego słynął Weremczuk. Proste formy ready-to-wear mają jednak wiele cech jego wcześniejszej twórczości. Część z nich jest odwrócona. Ukrywane odszycia karczków i inne elementy konstrukcyjne są przeniesione na wierzchy topów i bluz, podkreślone kontrastem. Kołnierze koszul zakończone asymetrycznymi krawatami, które podpina się tuż nad linią łokcia w rękawach i obłe zapięcia w damskich bluzkach, wijące się organicznie po tafli nekrologów, to motywy, które projektant wykorzystywał już wcześniej. Sposób odszycia jest nadal doskonały. Linie klepsydr płynnie łączą się w pionach i poziomach, mimo cięć i linii dopasowujących do sylwetki. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Arkadius to nadal krawiecki majstersztyk. 

 

 

                                                               Widok wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”, fot. Błażej Pindor

 

 

 

Studia i London Fashion Week. Pierwsze odrodzenie

Weremczuk symbolicznie rodzi się po raz drugi w Londynie, najbardziej eksperymentalnej, otwartej i poszukującej (do dziś) europejskiej scenie mody. Zostawia za sobą nieukończone studia pedagogiczna na Uniwersytecie Jagiellońskim i ciężką, zarobkową pracę we Włoszech i Niemczech, dzięki którym może myśleć o studiowaniu mody. W 1992 roku trafia do Central Saint Martins, rozsławionej na świecie kuźni talentów. Wybiera ją, bo droga studenta projektowania przecina się tu często z drogą malarza, rzeźbiarza i fotografa. Najważniejsze jest jednak to, że nikt nie jest tu traktowany jak projektant - rzemieślnik, ale jak artysta. Dla wykładowców CSM liczy się artystyczna wizja, nie sposób konstruowania kołnierza i podkroju pachy. Tego trzeba nauczyć się samemu, poza uczelnią.

 

 

        Nikt przed Arkiem nie został studentem CSM bez prezentacji teczki i dorobku artystycznego

 

 

Na rozmowę kwalifikacyjną idzie bez szkiców i portfolio. Kiedy staje przed komisją mówi, że jest tu, by spełnić swoje największe marzenie - studiować modę. Dostaje się jako pierwszy z naszej części Europy na foundation course (kurs przygotowujący do studiów), na kierunek fashion design and marketing. Prowadząca rozmowę powie mu po kilku latach, że podczas swojej ponad dwudziestoletniej pracy w CSM nie spotkała nikogo, kto szczerze, z takim zapałem i energią próbował się dostać na studia. Nikt przed Arkiem nie został studentem CSM bez prezentacji teczki i dorobku artystycznego.

Pod koniec pierwszego roku trafia na staż do pracowni Alexandra McQueena. Dzień wcześniej zostaje zatrudniona Sarah Burton. Rozpoczyna się kilkumiesięczna przygoda Arka z modą, która oprócz świetnego zaplecza technicznego, jest manifestem i osobistą, bardzo intymną opowieścią o codzienności, pochodzeniu i problemach ówczesnego świata. Arkadius przerywa staż i zaczyna pracę we własnej firmie.

W 1997 roku Hussein Chalayan pokazuje kolekcję Between, w której umieszcza na wybiegu modelki ubrane w uproszczone czadory. Każdej z kolejnych osób skraca suknię. Ostatnia staje przed widownią naga, z zasłoniętą twarzą. Londyńska scena twórcza zyskuje miano najbardziej osobistej i komentującej polityczną rzeczywistość.

Jest 1998 rok. McQueen projektuje we własnej marce i dla Givenchy w Paryżu. 28 września Shalom Harlow zastyga w bezruchu na obrotowym fragmencie drewnianej podłogi w opuszczonym, londyńskim magazynie. Uśpione wcześniej roboty zaczynają się poruszać i malować śnieżnobiałą suknię Harlow w czarno-żółte, mechaniczne mazy sprayu. Spektakl ten zapisuje się na stałe w historii mody, a McQueen trafia do panteonu najznakomitszych projektantów. 

W 1999 roku Arkadius pokazuje trzy kolekcje. W marcu - Wild Orchids in Heaven, czerwcu - Semen of the Gods, wrześniu  - Lucina, O! Sylwetki z wymienionych pokazów Arka otwierają wystawę w CMWł. Inspirowane targiem kwiatowym w Chelsea i kształtem orchidei sukienki i żakiety niemal dosłownie zakwitają na muzealnych manekinach. Zdekonstruowane klasyczne formy, rozcięte, rozłożone i uzupełnione organicznie ułożoną tkaniną, są ręcznie dekorowane kładzionymi z gestu plamami i świetlistym brokatem. Motyw pękającej, kwitnącej konstrukcji staje się jednym z najbardziej wyrazistych zabiegów Arkadiusa. Pojawia się w nieco zmienionej formie w kolejnych kolekcjach. Przechodząc w głąb wystawy mijam rozsnute krynoliny, wykańczające sukienki i spodnie z kolekcji dyplomowej. Przykrywają ręcznie malowane lniane i bawełniane tkaniny, potęgując wrażenie trójwymiarowości. Centralną sylwetką jest ta, która kończy pokaz. W foliowym topie, będącym jednocześnie dopasowanym do anatomii modelki wazonem, wciąż tkwią świeże lilie, które w finale prezentacji są rozrzucone w publiczność. Ta część to również pierwsze próby mierzenia się projektanta z przestrzennością ubioru. Rozszyte kilkudziesięcioma tunelami z fiszbinami półprzezroczyste tkaniny formują się w organiczne formy, inspirowane podwodnym światem. Bazą teoretyczną kolekcji dyplomowej Semen of the Gods jest przecież mit o narodzinach Afrodyty. 

 

 

                                                         Widok wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”, fot. Błażej Pindor

 

 

 

Na muzealnych podestach leżą długie kozaki z maksymalnie wyciągniętym czubem i rozpechniętą, wydłużoną piętą. Zaprojektowane przez Arka, wykonane w pracowni Marro, która współtworzyła kostiumy do pierwszych trzech części Gwiezdnych Wojen

 

      Obok i-D eksponuje okulary Arkadius Goggles, sprzedawane od 2005 roku. Wciąż aktualne. Designem wyprzedził Balenciagę Demny, myślę

 

 

Wstęp ekspozycji wieńczą sylwetki z Lucina, O!, historii o tytułowej bogini, opiekunki porodów. Dwie sukienki, spódnica i top perfekcyjnie wykonane z białej skóry naturalnej, ze śladami czerwonej farby, rozmazanej w trakcie pokazu przez modelki, są jednymi z najmocniejszych punktów wystawy. Konstrukcja jednej z sukienek powstaje przez stopniowe rozszerzanie pionowych pasów. Sylwetka modelki w rozmiarze zero zyskuje ciężki brzuch ciążowy. W przód spódnicy Arkadius wszywa sterczący, falliczny stożek, pokrywając go rozchodzącymi się od krocza ku biodrom czerwonymi pasami. Suzy Menkes, jedna z najsłynniejszych opiniotwórczych dziennikarek i krytyczek mody pisze po pierwszym pokazie Arka na London Fashion Week: Mamy nowego Johna Galliano! 

W kolejnej części wystawy Różyc umieszcza najważniejsze wycinki z gazet, wywiady i publikacje Arkadiusa. Obok i-D eksponuje okulary Arkadius Goggles, sprzedawane od 2005 roku. Wciąż aktualne. Designem wyprzedził Balenciagę Demny, myślę.

 

 

                                                             Widok wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”, fot. Błażej Pindor

 

 

 

Pierwszy

Kształt przeskalowanych okularów przeciwsłonecznych, przywodzących na myśl wielkie oczy muchy, które są dziś jednym ze znaków rozpoznawczych linii akcesoriów projektu Demny Gvasalii dla domu mody Balenciaga. To nie jedyny pionierski projekt Arka.

W kolekcji Paulina na wiosnę/lato 2001 modelki wypuszcza w góralskich kierpcach na obcasie. Kilkanaście lat później z pomysłu korzysta Phoebe Philo, projektując dla Céline. W tej samej kolekcji wykorzystuje ręcznik frotte, z którego upina asymetryczną spódnicę, spiętą na biodrze przeskalowanym emblematem z motywem folkowym. Znacie to? Tak, to też Demna dla Balenciagi. Tak jak wykorzystanie wzorów bazarowych toreb, które pojawiają się później kolejno w Louis Vuitton i Balenciadze. W Paulinie wykorzystuje też warkocze z włosów jako krawaty. W 2024 roku to samo widzimy u Schiaparelli. O sylwetce kroczącej przed modelką, utrzymanej w pasie na wystających prętach, czy motywie realistycznej głowy projektanta nie wspominam, bo to najprostsze do odczytania pomysły wykorzystywane dziś przez dyrektorów kreatywnych najważniejszych domów mody.

 

 

       Jeśli ich nie znacie, nadróbcie zaległości na wystawie. Dwadzieścia lat po premierze wszystkie sylwetki są wciąż w punkt i aktualne

 

 

Królowa, Paulina, Maryja Dziewica

Natężenie motywów zapamiętanych z czasów dorastania w Polsce gęstnieje. Po kilku sylwetkach z kolekcji Queen of Sheba, ze spiralnie układanym na sylwetce futrem i zielenią, która po raz pierwszy pojawia się w kolekcji Arka, Różyc, zgodnie z chronologią, ustawia tkane z wikliny elementy z Pauliny. Formy plecionych, wiejskich koszy umieszczone są na sylwetkach i pokryte setkami wyrzeźbionych przez górali niewielkich, drewnianych, kolorowych ptaszków. Są one zresztą motywem przewodnim kolekcji. Stanowią dekoracje, zapięcia, wędrują po nogawkach spodni, tworząc zdobne lampasy. Motywy ludowe pokrywają koszule, krótkie spódniczki i sukienki. Ułożone pasowo, wertykalnie, wprowadzają na europejskie salony nasz polski, łowicki folklor. Tak jak obfitą chłopską spódnicę, wepchniętą niedbale pod pasek. U Arka jest odwrócona na tył, zalotnie i sensualnie tworzy namiastkę tiurniury, podkreślając wypukłość pupy i nieco ją odsłaniając. Przeprojektowane ludowe chusty stają się dekoracyjnymi, nowoczesnymi nakryciami głów modelek. Do finału, w którym Małgosia Bela, nasza best-model-ever, kroczy po wybiegu naga, w przezroczystej sukni wypchanej u dołu słomą. Na jej głowę Arek zakłada ptasie gniazdo - koronę z wikliny i słomy z mini rzeźbami ludowo uproszczonych ptaków. Stopniowo upraszczają się też formy ubrań, by w Prostitution? na jesień/zimę 2001 przyjąć prawie podstawowy kształt. Arkadius komentuje narastającą w brytyjskiej prasie dyskusję o zbytniej komercjalizacji pokazów mody. Używa futer, ręcznych plecionek i męskiej koszuli, która staje się i bluzką, i spódnicą, niekiedy nawet spodniami.

W nawie głównej świątyni Arkadiusa znajduję najgłośniejsze projekty artysty. O Virgin Mary wears the trousers (wiosna/lato 2002) i United States of Mind (wiosna/lato 2004) nie będę pisać. To klasyka, kanon, nasze dobro narodowe. Jeśli ich nie znacie, nadróbcie zaległości na wystawie. Dwadzieścia lat po premierze wszystkie sylwetki są wciąż w punkt i aktualne. Motyw patchworku, wykorzystany w obu kolekcjach, pozwala z jednej strony na hiperrealistyczne odwzorowanie stuł oplatających sylwetki modelek, z drugiej z kolei, na estetyczne współistnienie logotypu Arkadiusa z amerykańską flagą, symbolami żydowskimi i palestyńskimi i graficznymi patternami z kefiji, znanych u nas jako arafatki

 

 

                                                        Widok wystawy „Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”, fot. Błażej Pindor

 

 

 

Głos Weremczuka czy głos pokolenia?

Sylwetki prezentowane na wystawie - przedstawicielki kilkudziesięciu pokazów Arka - są jego manifestem o potrzebie uniezależnienia od jakichkolwiek systemów. Nie chodzi tu tylko o finanse, politykę czy relacje społeczne. Twórczość Arkadiusa wymyka się standardowemu i znienawidzonemu przez nas - projektantów podziałowi na sztuki czyste i użytkowe. Czy gorset wytkany z wikliny jest jeszcze ubraniem czy dziełem sztuki? Tkaniną artystyczną uformowaną na sylwetce czy modnym dziś fashion objectem? Czym jest zatem moda? Jakie są (o ile istnieją) jej granice? Jedno jest pewne. U Weremczuka projektowanie bazuje zawsze na kontraście barw, dyskursie użytkowości z obiektem, poprawności rzemieślniczego wykonania z brutalną, nie zawoalowaną niczym treścią. Bazuje na motywach zaczerpniętych z przyrody. Kwiatach, które wnikają w szablony krawieckie, czy wodzie, której delikatność uzyskuje przez rozsnuwanie sztywnika - krynoliny. Jego moda jest w pewnym sensie żywa. Zawsze mu zresztą na tym zależało. W wywiadzie z cyklu Masters of fashion mówi, że pociąga go sztuka, ale nie malarstwo, czy rzeźba, które są martwe. Moda ożywa na wybiegu, sesjach zdjęciowych, wystawach. Bądźcie częścią tego procesu. Idźcie do muzeum.

 

 

_________________________

 

Michał Szulc (ur. 1983 r.), łodzianin. Projektant, art director. Na koncie ma własną markę i współpracę z największymi firmami odzieżowymi w Polsce i Wielkiej Brytanii. Wykładowca w Instytucie Ubioru łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego aktualna działalność artystyczna jest skupiona na impakcie przemysłu odzieżowego na środowisko naturalne. IG: @ten_typ_w_czapce

 

_________________________

 

„Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje”

Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi

9.06.2024-27.07.2025

Kurator: Marcin Różyc

Współpraca: Anna Grala i Michał Herynowski

Architektura i przestrzeń: Zuza Golińska
We współpracy z: Gosia Machaj

Koordynatorka: Aleksandra Kmiecik
Identyfikacja wizualna: @pktwidz

Artyści, artystki, artystyx: Maja Berezowska, Zuza Golińska,Joanna Hasior, Marcin Janusz, Radek Anais Laró, Sebulec, Zonia Pionk, Łukasz Stokłosa, Ewa Wacherlohn, Marek Wodzisławski.

Zdjęcia i filmy z archiwum Arkadiusa: Carlos Graca, Noelle Hoeppe, Matt Jura, Sara Hodges, Tomasz Magierski, Robert Wolański.

Dodatki: Salim Azzam, Mateusz Bidziński, Jimmy Choo, Givenchy, Marcin Kitty Kossakowski, Filip Kozak, Marta Kulik, Lewre, Monika Łuczak, Natacha Marro, Barbara Munzer, Vanity Nap, Anna Orska, Marine Serre, Lena Kowalewicz-Wegner, Maciej Stańczak.

 

_________________________

 

Zdęcie główne dzięki uprzejmości Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi


Patronite